Jak niewidzialne połączenia zmieniają naszą rzeczywistość
Wstałem dziś rano i od razu zauważyłem coś dziwnego – ekspres do kawy już parzył moje ulubione espresso, a temperatura w łazience była idealna. To nie magia, tylko codzienność w świecie połączonych urządzeń. IoT (Internet of Things) wkradł się w nasze życie tak naturalnie, że często nawet nie zdajemy sobie sprawy z jego obecności.
Polska pod względem wdrożeń IoT wyprzedza nawet niektóre kraje Europy Zachodniej. Według raportu IDC, w ciągu ostatnich 3 lat liczba inteligentnych urządzeń w naszych domach wzrosła o 180%. I to nie tylko smartfony czy tablety – mówimy o lodówkach, pralkach, a nawet doniczkach ogrodowych, które same dbają o nawodnienie roślin.
Od przemysłowych gigantów do domowego zacisza
Pamiętam swój pierwszy kontakt z IoT – była to wizyta w fabryce samochodów, gdzie każdy element produkcji był monitorowany przez sieć czujników. Wiesz, to jak układ nerwowy w ludzkim ciele – tłumaczył mi kierownik produkcji. Dziś ta technologia trafiła pod strzechy w formie urządzeń, które kosztują tyle, co dobra kawa.
Co ciekawe, według badania GUS, Polacy najchętniej inwestują w:
– inteligentne systemy bezpieczeństwa (43% użytkowników IoT)
– sterowanie ogrzewaniem (38%)
– automatyczne systemy nawadniania ogrodów (19%)
Paradoksalnie, najmniej popularne są wciąż inteligentne głośniki – może dlatego, że nie ufamy jeszcze maszynom, które nas podsłuchują?
Jak działa ta niewidzialna sieć?
Mechanizm komunikacji między urządzeniami przypomina trochę rozmowę przy kawie – każde urządzenie wie, kiedy mówić, a kiedy słuchać. Na przykład mój inteligentny dom potrafi:
1. O 6:30 podnieść rolety
2. Włączyć ekspres do kawy
3. Zmienić temperaturę w łazience
4. Włączyć radio na ulubionej stacji
Wszystko to dzieje się dzięki protokołom komunikacyjnym, które działają w tle, nie obciążając naszej domowej sieci.
Najtrudniejsze było nauczenie urządzeń, żeby nie przeszkadzały użytkownikowi – powiedział mi kiedyś programista systemów smart home. Ludzie nie chcą technologii, która wymaga uwagi. Chcą, żeby działała, gdy jej potrzebują, i była niewidoczna, gdy nie jest potrzebna.
Cienie smart świata
Nie wszystko w tym technologicznym raju jest idealne. Mój sąsiad, emerytowany nauczyciel, wciąż nie może zrozumieć, dlaczego jego nowa pralka potrzebuje aktualizacji oprogramowania. Za moich czasów pralka po prostu prała – narzeka. W jego przypadku IoT oznacza raczej Internet of Troubles niż Internet of Things.
Prawdziwym problemem jest jednak bezpieczeństwo. W 2022 roku policja zatrzymała grupę hakerów, którzy wykorzystali… inteligentną żarówkę jako punkt dostępu do sieci korporacyjnej. Wystarczyła jedna luka w zabezpieczeniach, by urządzenie za 100 zł stało się bramą do wycieku danych.
Smart miasta – wielki brat czy pomocna dłoń?
W moim mieście niedawno pojawiły się inteligentne kosze na śmieci. Brzmi banalnie, ale te pojemniki same informują służby komunalne, gdy są pełne. Efekt? Ulice są czystsze, a koszty odbioru śmieci spadły o 15%.
Jeszcze bardziej imponuje system zarządzania wodą deszczową w Gdańsku – sieć czujników analizuje prognozę pogody i na jej podstawie reguluje pracę pomp i zbiorników retencyjnych. Dzięki temu nawet podczas ulew podtopienia są rzadsze.
Gdzie jest granica?
Technologia rozwija się tak szybko, że czasem trudno nadążyć. Niedawno testowaliśmy w redakcji inteligentne lustro – analizuje cerę, sugeruje kosmetyki i… straszy wykrytymi zmianami skórnymi. Lepiej od razu do dermatologa – poradziło mi pewnego ranka. Okazało się, że to tylko zacienienie.
W Korei testują już lodówki, które zamawiają jedzenie, zanim skończą nam się produkty. Brzmi wygodnie, ale czy na pewno chcemy, by maszyna decydowała, co mamy jeść? Pewien producent wprowadził nawet inteligentne wagi łazienkowe, które publikują wyniki pomiarów w mediach społecznościowych. To już chyba przesada.
IoT zmienia świat w tempie, na które często nie jesteśmy gotowi. Może więc warto czasem wyłączyć wszystkie te inteligentne gadżety i po prostu napić się herbaty, obserwując zachód słońca? Bez analizowania aury, bez udostępniania zdjęć w chmurze, bez rekomendacji podobnych zachodów w okolicy. Po prostu być.